Wprawdzie jeszcze nie jesteśmy na etapie powirusowego świata, ale trudno nie zauważyć, że świat powoli próbuje wrócić na znane sobie tory. Otwierają się sklepy, muzea, galerie. Na ulicach ponownie pojawiają się korki. I choć nikt nie wie, czy i kiedy będziemy żyć w pełni “jak poprzednio”, z uważnością warto się przyglądać próbom powrotu.
Na pewno na razie nie wracają kina i duże imprezy. Letnie festiwale muzyczne, filmowe, spektakle teatralne, operowe, koncerty – te pozostaje w uśpieniu. Kapitał tworzony przez kulturę i jej twórczynie i twórców został zdezaktywowany, pozostawiając na arenie głównie inicjatywy publiczne i artystów, którzy podjęli się roli społecznych aktywistów i animatorów czasu zarazy. Jak jednak będzie to wyglądać w dalszej perspektywie.
Kilka tygodni temu ToMasz w Krakowie przeprowadził znakomitą rozmowę z Robertem Piaskowskim, pełnomocnikiem Prezydenta Miasta Krakowa ds. kultury , a wcześniej także jednym z ojców-twórców Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie, o programie #kulturaodporna i o wyzwaniach, jakie stoją przed światem kultury i jej odbiorców. Systemowe potrzeby kultury w czasie pandemii pojawiły się też w trzech (jak dotąd) Alertach publikowanych przez Open Eyes Economy Summit. W praktyce codzienności – chyba każdego konsumenta internetu uderza natłok kulturalnych ofert: spektakle teatralne, kina online, koncerty muzyczne znad kanapy czy z balkonu. Do tego dodajmy niekończące się #hot16challenge2 które wygenerowało hybrydę dobroczynności i autopromocji, której skrytykować nie wypada ze względu na intencję.
Jest tego dużo.
I za darmo.
Czy i jak będziemy chcieli znów płacić za dostęp do kultury? Czy czekają nas jeszcze wielkie eventy, w których kolektywne doświadczenie jest równie ważne jak sama oferta? Jak długo będą jeszcze potrzebni artyści wchodzący w rolę pandemicznych pocieszycieli?
I jeżeli cokolwiek dziś można powiedzieć to tyle, że kultura szuka swojej nowej formy. Doświadczanie online jest nową formą komunikacji dla wielu instytucji i prawdopodobnie dla większości odbiorców. Inkluzywność tej formy jest jak na razie jednak pozorna, bo w wielu przypadkach wydarzenia wciąż pozostają “dostępne” (czyt. atrakcyjne) dla wąskiej grupy pasjonatów. Wciąż trochę brak warsztatu, pomysłu i technicznego zaplecza do przeprowadzenia atrakcyjnego wernisażu online. Można jednak mieć nadzieję, że konieczność przeniesienia kultury, a na pewno jej części do świata online będzie intrygującą podróżą, która wytworzy nowe formy, narracje i sposób opowiadania.
A na zdjęciu widzicie Andy Serkisa, czytającego “Hobbita” J. R. R. Tolkiena podczas Hobbitathonu (8.05.2020). Jego 12godzinny maraton czytania przyniósł dwóm organizacjom walczącym z koronawirusem darowiznę w wysokości niemal 300 000 funtów. #Hobbitathon okazał się więc nie tylko wysoce efektywnym wydarzeniem ale i niezwykłym doświadczeniem kulturalnym: jak podaje BBC – w czytaniu uczestniczyło (na różnych etapach) ok. 650tysięcy widzów.