Dziś coś na długie jesienne popołudnia i wieczory, czyli kawa w dłoń – czas na sens.
Toksyczna męskość, czyli splot kapitalizmu z patriarchatem, sporo gniewu i brak kontaktu z własnymi emocjami. Brzmi znajomo zwłaszcza w państwie, które zachowuje się jak przemocowiec, który pije i bije, a potem szuka winnych dookoła. Jeżeli szukacie równie mocnych wrażeń i opowieści o trudnych sprawach w wydaniu męskim, to te seriale powinny się Wam spodobać!
W obronie syna – idealna rodzina, czyli matka pracująca w NGO, ojciec prawnik i dobrze wychowany syn. Życie na przedmieściach, jogging, miłe relacje sąsiedzkie. Do czasu, gdy syn zostaje oskarżony o zamordowanie kolegi z klasy. Syn się niewiele tłumaczy, matka wątpi, ojciec zaś broni za wszelką cenę. Broni nawet gdy wie, że syn ogląda przemocowe porno i pisze śmieszkowe opowiadania o morderstwie kolegi.
No ale przecież chłopcom wolno wiele, prawda?
Des – może nie do końca pasuje do tego zestawienia, ale to nowość serialowa, którą trudno pominąć. Historia londyńskiego seryjnego mordercy, który przez pięć lat zapraszał młodych mężczyzn do swojego domu, by z zimną krwią ich tam mordować. W Des przyglądamy się odkrywaniu tych zbrodni i procesowi sądowemu. W roli głównej – David Tennant, do tego sporo nastrojowych brytyjskich wnętrz.
Ucieczka z Dannemory – mocno trzymający w napięciu serial z Benicio del Toro, Paulem Dano i Patricią Arquette. Ten doskonały trójkąt realizuje się za murami surowego amerykańskiego więzienia i momentami jest to wręcz wzruszająca opowieść o pragnieniu wolności, seksie i…malarstwie. Ale nie dajcie się zwieść. Bo ci urokliwi mężczyźni nie siedzą przecież w więzieniu przez przypadek. Ale bez spoilerów – zajrzyjcie sami!
Trust – o którym pisaliśmy już tu, ale bardziej pod kątem urokliwych włoskich pejzaży. Dziś parę słów z perspektywy innej. Bo to historia rodzinna opowiadana z męskiej perspektywy, co już jest dość niezwykłe, bo nośnikami prywatnych historii są zazwyczaj (i w kulturze i w życiu) kobiety. Tu mamy wielki ród Getty’ch i pieniądze jako dobro najwyższej próby. Mężczyźni, którzy nie potrafią ze sobą rozmawiać i relacje, które nic nie znaczą w kapitalistycznej układance. I wielka rządza dominacji, jako napęd do działania. No i do tego pyszne, włoskie plenery. Będzie Wam smakowało!
Mother, Father, Son – rozwiedzeni rodzice i dorosły syn, który w życiu zajmuje się głównie autodestrukcją, agresją i nienawiścią do świata. W rolach głównych Richard Gere, Helen McCrory i Billy Howle. Dużo nienawistnych emocji i wielkie pokłady akceptacji dla rozrośniętego i destrukcyjnego męskiego ego. Pyszny i klaustrofobiczny seans rodzinnej patologii.
Sukcesja – jak tu jest okropnie! Straszny ojciec, nieznośne dzieci, wielki biznes i bardzo dużo przemocy i pogardy. Jest więc korporacja, ogromne pieniądze i władza. I tak rodzi się iście szekspirowski konflikt, w którym nikt nie może wygrać, a straty są po obu stronach. I wszyscy są nieszczęśliwi. Toksyczna męskość w rozkwicie, bo ojciec to połączenie starotestamentowego surowego patriarchy i Kronosa, który pożera własne dzieci. Męczące, ale dobre!