Helena Tulve: Zmiany. Te dobre i te złe

Anna Petelenz: Czy nuty mają płeć?

Helena Tulve: Raczej osobowość i tożsamość. Po II wojnie, też jako reakcja na chaos świata, dominowały ścisłe techniki organizowania materiału dźwiękowego, racjonalizm w kompozycji – bliższe męskiej percepcji spraw (np. Schönberg, Stockhausen, Boulez, Xenakis – przyp. red.) Potrzeba, próba kontroli rzeczywistości była silna. A potem przyszedł czas, gdy ludzie zaufali intuicji i chętniej wyrażali emocje.

AP: Patrząc na programy festiwali, kompozytorki wciąż mają trudniej.

HT: Zależy od miejsca. W Estonii, zwłaszcza festiwale muzyki współczesnej, chętnie grają kompozytorki, ale kwestie instytucjonalne i finansowe wciąż bywają niedostępne. Mężczyźni spotykają się, nawiązują relacje i robią biznes. Kobiety spotykają się, gromadzą, tworzą wspólnoty ale nie robią biznesu. Zmiana wymaga generacji, choć już się dzieje.

AP: To może czas na cygara w dłoń i robienie biznesu?

HT: Dla mnie to jest wyzwanie. Trudno to łączyć z pracą twórczą. Kompozycja wymaga zerkania do środka, a umowy – na zewnątrz. Inni muszą wiedzieć, że istniejesz. A ja jestem już zmęczona tym, że każdy krzyczy w social mediach ja tu jestem! ja tu jestem!

AP: Despina Stratigakos, autorka Gdzie są architektki, twierdzi że połowa studentów architektury to kobiety, ale dwadzieścia lat później ledwie garstka pozostaje w zawodzie. Mówi, że architektura to męski klub. Czy z muzyką bywa podobnie?

HT: Społeczeństwo to męski klub, ale zasady w nim panujące czasem również unieszczęśliwiają mężczyzn. Każdy więc adaptuje się, tak by przetrwać. Nie jestem fanką konkursów, muzycznych festiwali tylko dla kobiet, ale czasem to jedyna droga. Najpierw trzeba stworzyć przestrzeń. Potem ona może rosnąć i otwierać się.

AP: Wspomniałaś o strategiach kompozytorskich –  ścisłych technikach i pisaniu intuicyjnym, która strategia jest Tobie bliższa?

HT: Zdecydowanie jestem typem intuicyjnym. Nie stosuję technik jako podstawy, choć jest w moim pisaniu oczywiście część ustrukturyzowana. Szukam balansu. Stosowałam więcej systemowych technik na początku lat ‘90tych. Wtedy powszechne było oczekiwanie, by pisać w mocno zorganizowany, klarowny sposób. Ważne było też, aby wytłumaczyć co się napisało i jak. A intuicja nie może być wytłumaczona.

AP: Czyli jak właściwie komponujesz?

HT: Kiedyś starałam się robić plany, ale gdy planowałam pójść w lewo, to szłam w prawo.  Szukałam więc własnej metody. Zaglądam w siebie, staram się być obecna tu i teraz i łączę z techniką, integruję. Intuicja, technika, praktyka i doświadczenie – w jakimś momencie tworzą organiczną, zblendowaną substancję twórczą.

AP:  Podczas 35. Krakowskiego Międzynarodowego Festiwalu Kompozytorów wysłuchamy utworów Beholder i Nec ros, nec pluvia. Jak ich słuchać, czy na coś chciałabyś zwrócić uwagę słuchaczy?

HT: Na szczęście muzyka jest tak otwartym medium, że każdy może usłyszeć coś innego. Ale Nec ros, nec pluvia ma dla mnie szczególne znaczenie. Tytuł (łac.„ani mżawka, ani deszcz”) pochodzi z tekstu chorału gregoriańskiego. To rodzaj utworu żałobnego, gdy przyjaciele są rozdzieleni po wojnie lub kłótni. Odnosi się też do pewnej pustki, która powoli rozpada się i zmienia w coś delikatnego, kochającego i czułego. Taka transformacja jest ważna w moim pisaniu i to pewnie jest esencja tego utworu.

AP: A co po festiwalu, jakie masz plany?

HT: Cały czas uczę kompozycji i jestem członkinią zespołu Estońskich Dni Muzyki. Festiwal odbędzie się w maju, więc już za chwilę! Jako kompozytorka pracuję nad kilkoma utworami, a miałam też parę miesięcy przerwy po intensywnych projektach. Ale znów piszę i wracam.

AP: No to na koniec trochę nowego początku. Jak zmieni się muzyka pod wpływem sztucznej inteligencji? Czy kompozytorzy będą potrzebni w przyszłości?

HT: AI wypełni wiele potrzeb, ale nie wszystkie. Podział na rozrywkę i sztukę, choć granice bywają rozmyte, istnieje. I sztuczna inteligencja wypełni tę pierwszą – potrzeby zachcianki. Sztuka jest zaskoczeniem, nie ubraniem które wybierasz, bo idealnie pasuje. Sztuka to nie tylko produkt do sprzedaży, to ekspresja człowieka. Sposób nadawania światu sensu. Jestem ciekawa sztucznej inteligencji, ale nie tak jak ciekawi mnie drugi człowiek. Na pewno dużo się zmieni i być może artystom będzie trudniej, ale życie się dostosuje. Już tyle rzeczy się działo, bądźmy otwarci na zmiany i te dobre i te złe.